„Cywilizację Zachodu toczy od wewnątrz rak lewactwa: ci nieproszeni naprawiacze świata, występujący dzisiaj pod sztandarem tęczowym, oraz te miliony opętane manią „równości” – przedstawianej jako „sprawiedliwość społeczna”, a napędzanej zwyczajnie zawiścią. Multi-kulti to tylko jedna z metastaz tego raka. Toczy on nas, poczynając od szkolnictwa z jednej strony, po sądownictwo z drugiej. Dzisiejszy polit-poprawny system tłumienia ludzi jest niemal szczelny i młodzieży trudno się z niego wyrwać. Jest szczelniejszy niż ongiś system stalinowski, przynajmniej wtedy w Polsce, stanowi w istocie nową wersję tamtego, zmodernizowaną i wielce udoskonaloną”

prof. Bogusław Wolniewicz

Obecnie tradycyjne media zupełnie zatraciły się w swojej misji, i swoją polityką informacyjną, dawno przekroczyły poziom absurdu. Stąd panuje powszechne przekonanie, że ludzie, którzy nie czytają w ogóle są światlejsi od tych, którzy czytają jedynie gazety i oglądają TV. I tylko głupi szuka dziś tu prawdy. Ta obłuda – szczególnie mocno, przebiła się do świadomości społecznej dopiero w dobie Internetu. To, że mucha i polityk ginie od gazety, stało się w przypadku tego drugiego mitem. Dziś gazety mają swoje profile polityczne. Im większa gadzinówka, tym do większego kłamstwa zdolniejsza. Z tych, co głoszą prawdę, robią oszołomów, natomiast z kanalii oraz oszustów, robią bohaterów, którzy ratują świat przed zagrożeniami, jakie najczęściej sami światu zgotowali.

„Coś takiego jak wolna prasa nie istnieje. Wy o tym wiecie, i ja o tym wiem. Żaden z was nie porwie się na uczciwe wypowiedzenie swego zadania, a gdybyście to zrobili, to z góry wiedzielibyście, że się nigdy nie ukaże w druku. Płacą mi tygodniówkę za to, bym swoje opinie trzymał jak najdalej od gazety, z którą jestem związany. Inni z was są podobnie opłacani za podobne rzeczy, a każdy wystarczająco głupi, by pisać szczerze, szybko trafi na bruk szukać innej pracy. Gdybym sobie pozwolił na to, by moje szczere opinie przelać na papier w tylko jednym wydaniu gazety, to utraciłbym pracę przed upływem 24 godzin. Zadaniem dziennikarzy jest niszczyć prawdę, kłamać prosto w oczy, wypaczać, szkalować, płaszczyć się u stóp mocnych i sprzedawać ten kraj i jego naród za codzienny chleb. Ja to wiem i wy to wiecie, więc po co te toasty za niezależne dziennikarstwo? Jesteśmy narzędziami i marionetkami pociąganymi za sznurki przez zakulisowych bogaczy. Kukiełkami tańczącymi w takt melodii, jakie oni grają. Nasze talenty, nasze możliwości i nasze życia są własnością innych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami”.

John Swinton

To są słowa wieloletniego wydawcy New York Timesa, wypowiedziane podczas bankietu w 1880 roku, który został zorganizowany na jego cześć.

W ostatniej dekadzie Internet zawładnął ludzkimi umysłami i stał się potężnym narzędziem, które ma tyle samo zalet, co wad. Internet łączy ludzi, którzy są bardzo daleko i dzieli tych, którzy są bardzo blisko, eliminując z ich życia miłość, przyjaźń czy wiarę. Ludzie już ze sobą nie rozmawiają, ludzie teraz się ze sobą komunikują, ze złudzeniem, że do tej komunikacji w ogóle doszło. Powszechna dostępność do Internetu, i te jego wady, są w perfidny sposób wykorzystywane do globalnej manipulacji, w uprawdopodobnianiu fałszu, legalizowaniu zgnilizny moralnej oraz zachowań, które nawet nie występują w świecie zwierząt. I jak u Gogola: „Darmowy ser znajdziesz tylko w pułapce na myszy”, tak również tu – pod pozorem „darmowości, tworzy się przy pomocy serwisów milionowe społeczności, którym etatowi cenzorzy, narzucają, co mają myśleć, kogo lubić… oraz to, że człowieka nic ani nikt nie ogranicza w jego postępowaniu. Ilość andronów i idiotyzmów, jakie zaczęto nachalnie wtłaczać, zwłaszcza młodym ludziom, sprawiła, że to wszystko stało się jedną wielką komedią, czyli w młodzieżowym slangu „beką”.

I tu znów posłużę się słowami prof. Bogusława Wolniewicza:

„Ze wszystkich negatywny cech, jakimi charakteryzuje się lewactwo, to najbardziej wydatna jest głupota”.

Głupiemu można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest głupi. Już Platon ironizował, że „zbyt mądrzy na angażowanie się w politykę są karami rządami głupszych”. Tym wszystkim kukiełkom w randze przewodniczących, komisarzy czy europosłów – „pociąganym za sznurki przez zakulisowych bogaczy” – jest bardzo nie w smak, kiedy są przedmiotem powszechnych kpin oraz żartów, których nie opublikuje teraz żadna z gazet czy stacji telewizyjnych, bo są one „zasilane” reklamami unijnych instytucji, programów idt. To za sprawą młodych uzdolnionych użytkowników Internetu, dowiadujemy się, że król jest nagi, a unia wspólnych interesów niczym nie rożni się od Związku Republik Radzieckich. ACTA jest jedną z zapór, która będzie chroniła przed docieraniem tej obłudy do opinii publicznej. Wiem, że wyobraźnia młodych ludzi wygra z wiedzą tych, którzy te obostrzenia w PE przegłosowali.

Trudno więc nie podzielić opinii, jednego ze sceptyków, że Unia Europejska to twór, w którym prawnicy niszczą prawo, obce religie moralność i spokój, uczelnie naukę, banki ekonomię i gospodarkę, Światowa Organizacja Zdrowia zdrowie, a prasa i TV informacje. Słusznie więc przywoływane są dziś słowa wielkich ludzi, którzy w poprzednim systemie przeciwstawiali się złu: „Żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę wystarczy jeden człowiek”, oraz: „Nikt nie jest bardziej zniewolony, niż ci, którzy fałszywie wierzą, że są wolni”.