Są na ziemi wielkie tajemnice, rzeczy niepojęte. Największą z nich jest miłość. Miłość utrwala na zawsze najpiękniejsze wspomnienia o każdym wzniosłym przeżyciu oraz ludziach, którzy nas swoim pięknem oczarowali. To ona w niewidzialny sposób nadaje światu całej radosnej ozdoby. Jest fundamentem, na którym buduje się życie. Miłość czyni z rzeczy zwykłych rzeczy niezwykłe. Zawsze zwieńczeniem ludzkich poszukiwań jest miłość. Człowiek, który ciągle zgłębia jej tajemnicę musi w końcu uznać, że nic na świecie nie dzieje się przypadkiem, lecz wszystko jest owocem Miłości Bożej.

Kiedy nie rozmyślamy o miłości, to wydaje się nam, że wszystko o niej wiemy. Po co więc komplikować sobie życie, zastanawiając się, czym jest miłość? Czy miłość to stan umysłu, czy też stan ducha, który poprzez naszą duszę pragnie poznać tajemnicę Miłości? Jak w ogóle rozumieć miłość? Czy miłość do drugiego człowieka jest emanacją miłości do Boga, który przecież stworzył nas na obraz oraz swoje podobieństwo, dając nam wolną wolę? I w końcu, dlaczego o tych wszystkich sprawach rozmyślamy dopiero w obliczu osobistych tragedii, niepowodzeń czy choroby lub śmierci bliskiej nam osoby?

Jedno na pewno wszyscy o niej wiemy, że jest najważniejszym z naszych pragnień, czymś „niewidzialnym” oraz wiecznym. Dla mnie miłość to wzajemna empatyczna relacja samo przez się, która jest pragnieniem dobra oraz szczęścia dla siebie, a przede wszystkim dla innych. Miłość to bezinteresowny dar z samego siebie, zarówno dla drugiego człowieka jak również dla Boga. Znamy skutki, lecz trudno zrozumieć jej przyczyny. Nie znamy także jej początków ani końca. Z pewnością miłość jest wielkim darem, a człowiek i Bóg mówią o niej to samo, tylko innymi językami. Doznać łaski Miłości Bożej, to jakby przejrzeć na oczy i odkrywać wszystko na nowo. Dopiero miłość do Boga czyni człowieka wielkim, pod warunkiem, że potrafi Go słuchać. Nie ma prawdziwej miłości bez poświęcenia, a największą nagrodą za to poświęcenie jest wolność oraz szczęście, które możemy otrzymać jedynie od Stwórcy.

Człowiek został stworzony do dwóch rzeczy; miłości oraz śmierci. Przy czym to pierwsze nie jest dane wszystkim.  Duchowa samotność, która jest konsekwencją braku miłości, to najgorsze, czego może doświadczyć człowiek. Dla większości ludzi pragnienie miłości bierze się ze strachu przed samotnością, podobnie jak wiara ze świadomości, że kiedyś umrzemy. Dziś człowiek nie zastanawia się, co będzie po śmierci, ponieważ  głównym celem jego  życia jest bycie „kimś”. W tym dążeniu zupełnie się zatraca, popadając w całkowitą alienację. Jest ona skutkiem cynicznego postępowania oraz myślenia, że szczęście i wolność może dać jedynie bogactwo, zdobyte sprytem oraz bezwzględnością. To jedna z największych chorób współczesnego człowieka, która bierze się z odrzucenia miłości w imię życia wyłącznie dla zaspokajania własnych egoizmów.

Tylko miłość pozwala przetrwać i wszystko zwycięża. Z niej też wszystko się rodzi;  z miłości kobiety do mężczyzny i mężczyzny do kobiety, z miłości człowieka do matki ziemi, z miłości do ojczyzny czy z miłości matki do dziecka. Matczyna miłość jest najpiękniejsza, ponieważ jest bezwarunkowa. Matka to cud miłości. Ciągle się martwi, wszystko planuje i  cierpliwie znosi: „Cierpliwość jest codzienną formą miłości”. Z pewnością ten, kto jako dziecko, nie zaznał miłości rodzicielskiej nigdy nie będzie dorosły.

Miłość do Boga zawiera w sobie całą nadzieję oraz daje duszy niezwykłą lekkość, która pomaga znieść każdy smutek i każde cierpienie. Ona również inspiruje i ma w sobie moc twórczą.  Z takiej miłości rodzą się największe dzieła oraz najpiękniejsze utwory: „Zdarza się, że będąc rozpłomieniona miłością Bożą, dusza czuje, iż godzi w nią serafin grotem czy włócznią rozpaloną ogniem miłości i przeszywa ją, a rozpaloną już do żaru lub – by lepiej określić – do żywego płomienia, jeszcze rozpala w niepojęty sposób”. [„Żywy płomień miłości”, Ekstaza świętej Teresy, kaplica Comaro, Santa Maria Della Vittoria, Rzym]

Miłość, której pragnie człowiek ma różne oblicza. Zazwyczaj ma charakter życzeniowy, a nawet roszczeniowy. Odrzucona lub niespełniona budzi w ludziach niedojrzałych gniew i nienawiść. Jakże często za brak miłości, w chwilach słabości, obwiniamy Boga, któremu przecież zawierzyliśmy i któremu przekazywaliśmy nasze troski oraz kłopoty, aby nas przed nimi uchronił. W takich chwilach jedni zupełnie Go odrzucają, a inni przeciwnie, jeszcze bardziej się do niego zbliżają, ufając, że w chwilach próby należy wszystko powierzyć Opatrzności. Trzeba wiedzieć, że miłość nie zatrzymuje się na etapie smutku czy niepewności, lecz przechodzi w radość, aby człowiek mógł osiągnąć wewnętrzny spokój. Taki właśnie jest sens miłości. Dzieje się tak, ponieważ w tych poszukiwaniach nie kierujemy się rozumem, lecz odruchem serca.

Miłość to wielki akt łaski, a ci, którzy go nie otrzymali są „emocjonalnymi ślepcami”, nieumiejącymi wczuwać się w stany psychiczne innych ludzi. Można również postawić tezę, że człowiek pozbawiony empatii nie potrafi  nawiązać relacji z Bogiem. Człowiek, który nie otrzymał daru miłości nie wierzy w Jego istnienie. Kiedy uda mu się osiągnąć wszystko, czego pragnął i o czym marzył, to dopada go wewnętrzna pustka. Okazuje się, że brakuje mu tego najważniejszego – Miłości, która wypływa z nadziei i wiary w Boga oraz drugiego człowieka.

Czy umiejętność wczuwania się w ból oraz cierpienie innych ludzi jest okazywaniem miłości?

Człowiek, który nie został obdarowany inteligencją emocjonalną, nie rozumie miłości oraz jej prawdziwego sensu, ponieważ poza zakresem jego możliwości jest zrozumienie postrzegania świata przez drugiego człowieka w jego duchowym wymiarze. Jego świat jest ograniczony do materialnych rzeczy i własnej fizyczności. Taki człowiek jest zadowolony z tego, że może wygodnie oraz dostatnio żyć, ze złudzeniem, że przez wszystkich jest kochany. Bywa, że rodzi się w nim pokusa, aby samemu być Bogiem i żądać od innych miłości, która jako jedyna nie mieści się w kategorii jego osiągnięć. Zapomina również, że porządek miłości zawarty z słowie Bożym, jest drogowskazem, którego nie wolno pomijać, aby miłość miała sens i prawdziwą wartość. W opisie biblijnym miłość w wymiarze ludzkim przedstawiana jest jako coś intymnego, zarezerwowanego dla dwojga kochających się osób; mężczyzny i kobiety. Również  jako naturalna kolej rzeczy: „Dlatego opuści syn ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem”. To najlepsza z dróg, droga miłości, która oparta jest  na wzajemnym szacunku oraz zaufaniu.

„Starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
Gdybym mówił  językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza do bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje”.

„Hymn o miłości” Apostoła Pawła z Tarsu, który jest fragmentem jego Listu do Koryntian, to najdoskonalsza synteza miłości, zawierająca najpiękniejsze przymioty do opisu jej wartości.  Apostoł Paweł w bardzo jasny sposób wytłumaczył, że miłość nadaje sens życiu oraz determinuje wszystko inne. To wielka siła, pokonująca wszystkie nasze słabości. W szczególny sposób podkreślone jest tu znaczenie oraz moc wiary, która powinna opierać się na bezkrytycznym zaufaniu. Wiara to szczególny rodzaj  Miłości, bowiem pokłada ona nadzieję w drugim człowieku oraz Bogu, u których zawsze znajdziemy pocieszenie poprzez rozmowę czy modlitwę. „Hymn o miłości” to jeden z najznakomitszych tekstów o miłości, który nazywany jest także „Pieśnią nad pieśniami Nowego Testamentu”. „Pieśń nad pieśniami” bardzo często przywoływana jest w Kościele Katolickim podczas mszy, kiedy udzielany jest sakrament małżeństwa.

„Bóg jest miłością”. Łacińskim tłumaczeniem tych słów z 1-go Listu św. Jana zatytułował swoją pierwszą encyklikę Benedykt XVI, papież „Słowa” i jeden z najwybitniejszych współczesnych myślicieli. Deus caritas est mówi o miłości w każdym jej wymiarze; seksualnym, socjologicznym, ludzkim oraz boskim. Benedykt XVI uświadamia nam, że „miłość Boga oraz miłość bliźniego są nierozłączne i stanowią jedno przykazanie”. Przestrzega również przed relatywizowaniem pojęcia miłości czy deprecjonowaniu porządku miłości, który zawarty jest w Dekalogu, źródle prawdy i prostoty: „Miłość między mężczyzną i kobietą, w której ciało i dusza uczestniczą w sposób nierozerwalny i w której przed istotą ludzką otwiera się obietnica szczęścia, pozornie nie do odparcia, wyłania się jako wzór miłości w całym tego słowa znaczeniu, w porównaniu z którym na pierwszy rzut oka każdy inny rodzaj miłości blednie”.

Człowiek ma skłonność do komplikowania spraw oczywistych, zwłaszcza gdy próbuje oszukać samego siebie, kiedy karmi się iluzją szczęścia. Najtrudniej jest się przyznać, że często sami sobie robimy największą krzywdę, nawet jak mielibyśmy szczęście żyć w doskonale zorganizowanym społeczeństwie. Powszechny dziś nihilizm, zwłaszcza ten egzystencjonalny, burzy porządek miłości, o którym mówi Dekalog. Zatraca jej sens i redukuje ją do czysto fizycznych przyjemności. Dekalog porządkuje ludzką wolność oraz reguluje poprzez prawa oraz obowiązki nasze życie, ale nade wszystko pokazuje nam drogę do miłości i szczęścia, która zaprowadzi nas do zbawienia. „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, czcij ojca swego i matkę swoją, nie cudzołóż, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu oraz nie pożądaj żony bliźniego swego”  to najważniejsze przykazania, które są etycznymi drogowskazami na drodze do prawdziwej miłości.

Dziś pojęcie miłości jest konsekwentnie zastępowane pojęciem tolerancji. Antykultura kreując rzeczywistość, wbrew prawom natury oraz prawom nadprzyrodzonym, dla usprawiedliwienia ludzkich ułomności i słabości, narzuca tolerancję dla wszystkiego oraz wszystkich jako nowe obowiązkowe prawo powszechne. To, co powinno różnić ludzi od zwierząt, a więc umiejętność kontrolowania swoich popędów, przestało mieć znaczenie i znalazło się poza jakąkolwiek próbą krytyki. Takie „rozciąganie” pojęcia tolerancji czyni z niej karykaturę, w istocie nie tolerującej porządku miłości oraz wiary jako jej fundamentu. Już w starożytności jeden z filozofów zauważył, że taka „tolerancja jest ostatnią cnotą upadających cywilizacji”.

 

Literatura:

  • Biblia, List św. Pawła do Efezjan, List św. Pawła do Koryntian
  • Deus caritas est, I encyklika Papieża Benedykta XVI